sobota, 26 kwietnia 2014

Z DZIENNIKA DEMETRII LOVATO

~*~Oczami Demi~*~
24 lipca
Dzień, jak co dzień... Nic się ciekawego nie dzieje w życiu początkującej aktorki... Piosenkarki też, ale mniejsza z tym... Z resztą. Kto by chciał zatrudnić kogoś, kto nie ma za sobą żadnych doświadczeń związanych ze sceną? No chyba że zaliczałby występy        w szkolnych przedstawieniach... Tak czy inaczej. Trzeba to przeżyć. Teraz idę się przejść, może humor mi się poprawi...

Szłam drogą przez las. Było zupełnie ciemno. Gdyby nie telefon, pewnie nie wiedziałabym dokąd idę. Po kilkunastu minutach spędzonych w ciemności wyszłam na otwarty teren. Co jakiś czas mijałam pojedyncze drzewa rosnące przy drodze. Było prawie tak ciemno jak w lesie. Na niebie nie było ani jednej gwiazdy. Tylko księżyc wyłaniał się zza chmur przypominając o sobie i lekko oświetlając mi ścieżkę. Jego jasna poświata przypomniała mi o ważnej rzeczy: jest pełnia. Wychodząc z domu całkiem o tym zapomniałam. Wiedziałam, że podczas pełni nie jestem bezpieczna. Zaczęłam mieć wrażenie, że ktoś na mnie patrzy. Zdałam sobie sprawę że to uczucie towarzyszyło mi już od wyjścia z domu. Od tej pory bałam się nie na żarty. Postanowiłam jak najszybciej wrócić do domu. Miałam przed sobą trudny wybór. Wybrać drogę krótszą, lecz prowadzącą przez las, czy dłuższą, biegnącą obok zabudowań? Wybrałam pierwszą wersję. Ruszyłam przed siebie i znacznie przyspieszałam z każdym kolejnym krokiem. Po chwili znalazłam się z powrotem w ciemnym lesie. Mój marsz można by porównać z biegiem, i nie różniły by się prawie w ogóle. Jedyny minus tej drogi był taki, że las ciągnął się niemal do samego domu, a w pobliżu nie było żadnego zabudowania. O czym ty myślisz?! Przecież tam jest jeden budynek...Tak... Zapomniałam o starym, opuszczonym kościółku. Stał niedaleko drogi, lecz nadal mieścił się w lesie. Ogrom bluszczu porastający jego ściany tylko dodawał mu wrogiego wyglądu. Z reguły wszyscy go omijali. Twierdzili że krążą tam złe moce, które o pełni księżyca wypełzają na świat. Miały tylko jeden cel: zabić tego, kto wiedział o nich za dużo, i kto akurat w tej chwili znajduje się w ich zasięgu. Na chwilę przystanęłam. Nagle usłyszałam jak w głębi lasu trzasnęła jakaś gałązka. Ty idiotko... Przecież to las... Zwierzęta tu mieszkają, geniuszu... Doprowadziłam się do porządku pomału uspakajając myśli. Ruszyłam w dalszą drogę do domu. Starałam się iść przed siebie nie zwracając uwagi na leśne odgłosy. Niestety, nie udało mi się to. Już po chwili rozejrzałam się dookoła. To wystarczyło bym zobaczyła błysk latarki pomiędzy drzewami. A co jeśli ktoś cię naprawdę śledzi? Cholera, znowu to zwątpienie. Odzywa się w najmniej odpowiednim momencie... Nagle cały las spowiła gęsta jak mleko mgła. No to teraz już po mnie... Porażka... Nic lepszego niż ta mgła nie mogła mi się przytrafić... A może ta mgła ma też dobre strony... Zaczęłam myśleć i pojawiła się nadzieja. Przemknę przez las niepostrzeżenie, potem pobiegnę ile sił do domu, zamknę drzwi na klucz, włączę jakiś film, i wszystko wróci do normy... Tak. To był dobry plan. Natychmiast zaczęłam go realizować. Nie wszystko poszło jednak tak, jak bym tego chciała...
Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Gdyby nie mała naftowa lampa paląca się na małym stoliczku nie byłoby widać kompletnie niczego. Spojrzałam na swoje ręce. Były związane jakąś grubą liną. Tak samo nogi. Usta miałam zaklejone grubą taśmą. Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł jakiś koleś. Był wysoki, miał kominiarkę na twarzy. Spod małych otworów w czarnym materiale dało się zobaczyć zielonkawe oczy. Patrzyły na mnie zabójczym wzrokiem. Ktoś do niego zadzwonił, bo wyjął telefon, wyszedł na korytarz i zaczął z kimś rozmawiać. O dziwo słyszałam też dwie inne osoby, jednak nie mogłam ich rozróżnić.
- Kto to jest?
- Niezły kąsek dla naszego szefa...
- Co nie?
- A jak się nazywa?
- Ponoć to Demetria Lovato...
- Ta aktorka?
- Tak, dokładnie.
- Podobno dobrze śpiewa.
- Chciałbym ją usłyszeć w akcji...
- Nie ty jeden ciole.
Usłyszałam cichnące głosy i głośne uderzanie butami w drewnianą posadzkę. Zaczęli się oddalać. Ok, Demi... Teraz musisz wymyślić jak się stąd wydostać... Zobaczyłam leżący na stoliku scyzoryk. Co za idioci! Więżą kogoś i nawet nie pomyśleli że scyzoryk może mu posłużyć do ucieczki... Podczołgałam się do stolika, uklęknęłam i złapałam nożyk. Zaczęłam przecinać liny. Szło dość ciężko, ale wreszcie udało mi się uwolnić ręce. Po chwili nasłuchiwania i usłyszenia kompletnej ciszy zaczęłam ciąć liny na nogach, a potem rozcięłam taśmę na twarzy. Gdy skończyłam usłyszałam zbliżające się osoby. Byli to jacyś faceci z głębokimi głosami. Co najmniej dwóch. Ci to mają wyczucie czasu... Trzeba się schować... Tylko gdzie do cholery?! Nie było żadnego miejsca, które mogłoby mi posłużyć za kryjówkę. Chyba że jakiś ciemny kąt. Ok... Pod latarnią zawsze najciemniej... Podeszłam do okna, usiadłam i skuliłam się. W tym samym momencie do pomieszczenia weszli ci goście. Nie mieli już kominiarek. W poświacie księżyca widziałam ich twarze. Jeden był wysokim brunetem z zielono-brązowymi oczami, a drugi był blondynem z zielonymi oczami. Zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu. Ich spojrzenie utkwiło na środku pokoju, tuż przy stoliku. Zajebiście... Skapnęłam się że zostawiłam liny pod stolikiem. Faceci zaczęli wodzić wzrokiem po pokoju. Starałam się nie wydusić z siebie ani jednego dźwięku. Na moment przestałam oddychać. Oni jednak mieli wyczulony wzrok. Zobaczyli mnie i zaczęli iść w moim kierunku. Skuliłam się jeszcze bardziej. Bałam się wydać z siebie jakikolwiek, nawet najmniejszy dźwięk. Po chwili porywacze byli przy mnie. Jeden z nich złapał liny i zaczął mnie wiązać po raz kolejny, a drugi trzymał mnie za nadgarstki mocno zaciskając na nich swoje wielkie łapy. Nie wytrzymałam i zaczęłam głośno krzyczeć. Jeżeli ktoś zdoła mnie usłyszeć to będzie zajebiście... No chyba że to będą jacyś ich pomocnicy. Zakleili mi usta. Nie mając nic czego mogłabym użyć do obrony zaczęłam ich kopać. Rzucałam rękami na prawo i lewo próbując ich od siebie odepchnąć. Jednego kopnęłam prosto w bebech, a drugiemu chyba uszkodziłam nos. BRAWO LOVATO!!! Dobrze im tak do cholery! Nie dali jednak za wygraną. Wciąż starali się mnie unieruchomić, a ja nadal ich odpychałam. Usłyszałam, że ktoś biegnie korytarzem. No zajebiście. Posiłki lecą... Nagle poczułam lekkie ukłucie w ramię. Ktoś wpadł do pokoju i krzyknął: "ZOSTAWCIE JĄ!!!". W tym samym momencie poczułam, że osuwam się na podłogę. Odpłynęłam.
Zajebiście... Oberwałaś środkami już po raz drugi... Nie wstyd ci?... Głosy w głowie wybudziły mnie z głębokiego snu. Odbijały się echem już od jakiegoś czasu. Gwałtownie otworzyłam oczy. Poczułam spływające po mojej twarzy strużki potu. Najwyraźniej nie zabrano mi pamięci, bo zauważyłam pewną zmianę otoczenia. Było jasno jak w normalnym domu, jednak pokój był cały czarny. Już nie od mroku, ale od farby na ścianach. W każdym zakątku mogłam zobaczyć czarne dekoracje: leżałam w czarnym łóżku, przykrytym czarną pościelą, czarna lampa+lampka na biurku z czarnego drewna, czarne zasłony w oknie, czarne ramki na zdjęcia, a w nich zdjęcia czarnych motocykli. Tu mieszka jakiś maniak... Usiadłam. Mroczność tego miejsca zaczęła mnie pomału przytłaczać. Nie chcąc stwarzać najdrobniejszego hałasu wstałam i postanowiłam je opuścić. Podeszłam do czarnych drzwi i spróbowałam je otworzyć. Niech to szlag!... Mogłam się tego spodziewać. Przecież nie daliby uciec "niezłemu kąskowi dla szefa". Myśl Lovato, myśl... Oprócz drzwi w pokoju było okno. Wystarczająco duże by przez nie wyskoczyć w razie konieczności. Podeszłam do niego i odsunęłam zasłony w poszukiwaniu klamki. Noo jaasne... Chyba ich pojebało... Poszukiwania były zbyteczne - okien nie da się otworzyć, chyba że wybijając je kilofem górniczym. Zaczęłam szukać kolejnej potencjalnej drogi ucieczki. Ujrzałam jakieś drzwi. Jeżeli to nie wypali to już nie wiem co robić... Podeszłam do nich prędko i nacisnęłam klamkę. Ku mojemu zdziwieniu otworzyły się, ale za to z takim impetem jakby ktoś je celowo popchnął w moją stronę. Kantem walnęły mnie w czoło. Poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele. W chwilę później leżałam bez ruchu.
Po raz kolejny leżałam w tym mrocznym łożu. A było tak blisko... Było jednak coś więcej niż tylko dziwne głosy w głowie, które kochały ze mnie drwić. Coś jeździło po moim policzku. Przygotowałam się na ewentualny atak i z impetem otworzyłam oczy. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Wyglądał zbyt słodko jak na porywacza. Miał ciemne włosy, na myśl przywodziły mi mleczną czekoladę, i duże, ciemnobrązowe oczy. Gdy na niego spojrzałam od razu na jego twarzy pojawiły się słodkie dołeczki i uśmiech. Bosz... Ten uśmiech. Najładniejszy smile jaki widziałam w życiu! Po dość długiej chwili wpatrywania się we mnie wreszcie się odezwał.
- Jak się czujesz?
- Eee... - głupie pytanie... A niby jak według ciebie ma się czuć dziewczyna, która już tyle czasu jest poza domem, i którą kilkakrotnie pozbawiono przytomności, hę?
- Aa, sorry. Jestem Logan. Podobno dowodzę jakąś bandą przestępców, chociaż to nieprawda. Nie ma żadnej bandy, chyba że śpiewającej. I nawet nie dowodzę. - Po choinkę mi takie informacje?! Lepiej oddaj mi telefon i pozwól policji się złapać debilu! - Z tego co wiem to masz na imię Demi. Racja?
- Zależy kto pyta.
- Twardzielka... To lubię. - na jego twarzy znów zakwitł ten uśmiech. Do cholery! Dlaczego musi ci się podobać akurat uśmiech porywacza, co?...
- Dlaczego mnie tutaj zamknęliście? Skoro nie jesteście przestępcami, to czemu porywacie ludzi? - zmuszałam się by głos mi się nie załamał... Nic to nie dało. Nie wiedzieć czemu spojrzałam w jego oczy i nieoczekiwanie zmiękłam od razu.
- Nie miałem pojęcia co oni robią... Niby graliśmy w Prawdę czy Wyzwanie, i James wyzwał Kendalla żeby mi znalazł dziewczynę.. - zarumienił się i odwrócił wzrok. - Potem położyłem się. Chłopacy gdzieś poszli. Nie szukałem ich bo lubią łazić w nocy po lesie. Bawią się w Spidermanów. A przynajmniej tak twierdzą. Później zadzwonili i powiedzieli, że w piwnicy mają coś dla mnie. Pobiegłem tam, ale kiedy wpadłem do pomieszczenia, w którym cię trzymali już zemdlałaś. Potem zaniosłem cię tutaj, a z nimi sobie troszkę pogadałem... Troszkę im rozkwasiłem nosy... Należy im się. - Ostatnie słowa wypowiedział gniewnie, z furią, a w jego oczach na moment pojawił się rubin. - Jeżeli masz ochotę, to zaprowadzę cię do nich. Możesz im spokojnie doprawić.
Jeżeli to co on mówi to prawda... To ode mnie też mają wpierdol.
- Ok. Skorzystam z wielką chęcią.
- Tak myślałem że się zgodzisz.
- Jestem za bardzo przewidywalna.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o tym co tu robią, dlaczego, kim są wgl, itd. Potem postanowiłam się stamtąd wynieść.
- Na mnie chyba już pora. - Wstałam. Stałam twardo, choć głupie nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Logan również się podniósł. Chyba chciał mnie podtrzymać, bo wyciągnął rękę w kierunku mojej talii. Odtrąciłam go szybko. - Lepiej pilnuj swoich rączek bo możesz się ich bardzo łatwo pozbyć. - Dlaczego on musi tak dobrze wyglądać?! Był zmieszany i szybko odwrócił wzrok. Nie minęły 3 sekundy i znów na mnie spojrzał.
- Nie jesteś wystarczająco silna by sobie pójść. Chłopacy dali ci jakieś prochy... - Po raz kolejny miałam niezmierną ochotę by dać im wpierdziel. Z drugiej strony była to kolejna informacja cenna dla policji... Trzeba ostrożnie wywąchać tą sprawę...
- Jeżeli były wam potrzebne po to by mnie obezwładnić, to policja się tym bardzo chętnie zainteresuje...
- Po pierwsze, nie "nam" tylko "im", a po drugie nie były IM potrzebne by cię, jak to nazwałaś, obezwładnić. James je bierze bo czasem ma ataki wściekłości... Kariera modela nie wypala, singiel się słabo sprzedaje... - być może wyczuł moje myśli, bo szybko dodał - Kupuje je legalnie, w aptece, na receptę. Tego możesz być pewna.
- Ok... Wracając do tematu... Skąd możesz o tym wiedzieć? Nie jesteś mną. - powiedziałam stanowczo i zaczęłam zakładać buty.
- Ok, masz mnie. Nie jestem tobą.
- Świetne odkrycie panie geniuszu. Należy się Nobel. - uporałam się z wiązaniem sznurówek, chociaż trzęsły mi się ręce. - Jak już mówiłam, na mnie pora. Zamierzam stąd wyjść i nikt mi nie przeszkodzi. - Proszę, nie pozwól mi wyjść, nie pozwól mi wyjść...I zaczęła się walka myśli w mojej głowie...
Czy ty chcesz z nim zostać?
Może...
Morze to jest długie i szerokie.
...
Spodobał ci się, przyznaj to...
No co tu ukrywać... Ładny jest... Taki beautiful boy with the big brown eyes...
Noo... Jak tak dalej pójdzie to napiszesz piosenkę o nim...
Taki pomysł mi się spodobał. Już zaczęłam kombinować nad muzyką i choreografią do teledysku. Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- ...nie?
- Cooo mówiłeś? - zdałam sobie sprawę że Logan przez chwilę pokręcił się po pokoju, a potem cofnął się i coś do mnie mówił.
- Chciałaś już iść... Otworzyłem ci drzwi... Proszę. To twój telefon.- Nie, proszę, nie... Zamknij je z powrotem, proszę... Mówił smutnym głosem. A może to zawód? Może też nie chce bym odeszła... Głupia nadzieja...
Chwiejnym, nadal nieco przychmielonym krokiem, powoli podchodziłam do drzwi. Proszę, nie pozwól mi wyjść... Nacisnęłam klamkę. Nie pozwól mi wyjść. Jeden krok, dwa, już byłam poza pokojem, trzeci krok, nieco szybciej by nie wzbudzać podejrzeń, czwarty... Przez otwarte drzwi na bank nie było mnie już widać... O dziwo na ścianach były strzałki "jak wydostać się na zewnątrz". Spojrzałam w stronę pokoju. Drzwi nadal były otwarte, ale nikogo przy nich nie było. Szkoda... Skierowałam się w stronę wyjścia.
~*~Oczami Logana~*~
Demi zaczęła wychodzić z pokoju. Sprawiała wrażenie jakby robiła to niechętnie. Wreszcie wyszła na korytarz. W mojej szanownej głowie od razu zaczęła się walka myśli.
Chciałbym żeby tu była...
Czyżby?
No przecież wiesz...
No chyba wiem.
Zatrzymać ją?
Chłopacy wykręcili ci numer, zostawili ci pod opieką jakąś dziewuchę, a ona ci się spodobała...
Tak. Nie ukrywam. Spodobała się.
To na co czekasz? Leć za nią!
...
No leć!...
~*~Oczami Demi~*~
Dotarłam do wejścia głównego. Wyszłam na zewnątrz i obróciłam się.
No no, ładna chata...
Ale nie dla ciebie...!
Lubisz dobijać, co?
Kocham wręcz!
Miło mi... A teraz do domu...
Zaczęłam wybierać numer po taksówkę i poszłam w stronę drogi. Nagle mój nadgarstek znalazł się w czyjejś dłoni.
- Nie pozwolę ci odejść. Nie potrafię... - Logan szybkim ruchem mnie odwrócił. Chwilę później zatonęłam w słodkim pocałunku.
**********************************************************************************
Obietnicy dotrzymujemy! Składam pokłon Madzi P, która miała wenę i napisała tę jednorazówkę ;*
Mam nadzieję, że zakochałyście się w niej tak jak ja <3 
Kochamy was! ;*

Marcela ;3
Madzia P ;3 


piątek, 25 kwietnia 2014

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana przez Julia Vega i Lena Angeles, którym bardzo dziękuję ;*

Pytania od Julii:

1. Lubisz żelki?
Ja nie lubię... ja je KOCHAM!! <3
2. Jaki kolor lubisz najbardziej? :)
Hmmm... zielony, czerwony, czarny i biały ;3
3. Gdybyś miała zmienić się w jakieś zwierzę jakie by to było?
Czarna pantera :3
4. Kim jesteś pesymistą, realistą czy optymistą?
Wszystkim po trochu :)
5. Lubisz małe dzieci?
Kiedy śpią! :D
6. Gdyby (twój ulubiony człek z BTR) przyszedł do ciebie z kwiatami i zaczął śpiewać pod twoim oknem... jakbyś zareagowała? :)
Stanęłabym jak wryta i uśmiechała się jak idiotka!
7. Skąd bierzesz pomysły na rozdziały?
Kiedy słucham muzyki wyobrażam sobie różne sceny, dialogi.. potem sklejam w całość i pisze... Czasem gdy nie mam weny albo mam z nią problemy to przypominam sb jakieś fragmenty książek i sklejam i wtedy pisze...
8. Którą piosenkę bardziej lubisz "Windows Down" czy "Elevate"?
Windows Down <3
9. Lubisz zwierzęta?
Taaaak! <3
10. Czy kiedyś pofarbowałabyś włosy na różowy kolor? 
Nie.

PYTANIA OD LENY:

1.Ulubiony aktor/aktorka?
 Długo by wymieniać ;*
2.Ulubiony kolor?'
Zielony, czerwony, czarny i biały ;3
3.Ulubiony blog?
Nie mam takiego, gdyż uważam że wszystkie które czytam są świetne...
4.Skąd pomysł na pisanie?
 Hmmm... czytałam kilka blogów o BTR i postanowiłam sama zacząć pisać...
5.Imię przyjaciółki?
Magda, Magda, Kinga, Bożena + z grupy "męskiej" Dawid, Kuba, Kamil i Seweryn ;3
6.Ulubiony sport?
Nie ma takiego xd
7.Ulubiona piosenka?
Nie mam takiej :)
8.Co robisz, gdy pada?
 Śpiewam, czytam książkę, pisze coś na bloga albo pisze z BFF ;)
9.Jakie chciałabyś mieć zwierzę?
Czarną Panterę :D
10.Ulubiony pisarz/pisarka?
Nie chce mi się ich wszystkich wymieniać :3
11.Jesteś w jakimś fandomie?
Rushers, Lovatics, Mixers, 5 Seconds Of Summer Family Poland ;)

Nominuję ( kolejność jest przypadkowa!):
* http://mojatotalnaporazka.blogspot.com/
*http://welcome-in-my-lifeee.blogspot.com/
*http://bellakris.blog.pl/


Pytania ode mnie ;)
1. Kim chcesz być w przyszłości?
2. Czego nie lubisz?
3. Jakie jest twoje największe marzenie?
4. Jaki jest twój ulubiony kolor?
5. Lubisz czekoladę?
6. Jaki lubisz smak chipsów? 
7. Jaka była twoja ulubiona bajka w dzieciństwie?
8. Za co najbardziej cenisz ludzi?
9. Jak spędzasz wolny czas?
10. Uwielbiam... (dokończ)

Pozdrawiam. Marcela ;3

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 17

"Oczami Victorii"
          Obudziłam się w szampańskim nastroju. Sama myśl o tym, że zobaczę Briana jest... podniecająca. Poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę. Wróciłam do pokoju gdzie ubrałam rurki i białą bokserkę. Na nogi ubrałam trampki, a włosy rozczesałam i rozpuściłam. Nakremowałam twarz i zrobiłam makijaż. Wzięłam komórkę ze stolika nocnego i schowałam do kieszeni. Gotowa, zbiegłam do kuchni gdzie zjadłam szybkie śniadanie. Następnie poszłam do łazienki gdzie umyłam zęby. Prze szczotkowałam jeszcze włosy i poszłam do garażu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w stronę schroniska. Muszę być wcześniej bym mogła przedstawić pomysł, ze sponsorami właścicielce. Weszłam do budynku i zameldowałam się, po czym poszłam do pokoju, w którym mieści się rzekomo biuro właścicielki. Pukam i wchodzę do środka, a za biurkiem siedzi... Brian!:
- Eeee... cześć...
- Siema... - uśmiechną się do mnie szeroko. Moje serce zaczęło bić szybkim i nierównym rytmem:
- Gdzie jest.. ee.. twoja mama?
- Będzie dopiero koło południa, więc na razie ja tu dowodzę. Coś, się stało?
- Nie, tylko chciałam z nią omówić kwestię dotyczącą sponsorów...
- Siadaj.. - wskazał na krzesełko stojące przed biurkiem. Sam rozparł się wygodniej w fotelu i skrzyżował ręce na piersi. W głowie mi zawirowało. Niepewnym krokiem podeszłam do krzesełka i opadłam na nie. Teraz mogę wykluczyć opcję, ze z nadmiaru emocji upadnę - No to jaki masz pomysł?
- Eee... to nie do końca mój pomysł. Wspólnie ze znajomymi stwierdziliśmy, że może... - wzięłam glęboki wdech, po czym zaczęłam mówić dalej - ... zaczęlibyśmy chodzić parami na spotkania z bogatymi szychami. Opowiemy im o schronisku, o potrzebach.. - urwałam. Dlaczego ktoś mnie nie zastrzeli?
- Pomysł dobry.. - chłopak zmarszczył brwi -... jednak to nie wypali...
- Co? Czemu? - zdziwiłam się:
- Bo na takie spotkania będzie się długo czekać. Musicie wymyślić coś lepszego i szybszego...
- Masz jakiś problem, z naszą wizją Schultz? Chodź na tę stronę biurka i możemy to omówić...
- Schowaj pazurki, kotku.. - posłał mi swój uroczy, rozbrajający uśmiech. Pewnie zaczęłabym się teraz rozpływać na krześle, ale zdenerwował mnie. To podziałało jak sole trzeźwiące:
- Czyżbyś nie lubił wchodzić w kontakt fizyczny? Nie licząc pewnie, tego pod osłona nocy, oczywiście.. - spojrzałam na niego wyzywająco:
- Ktoś tu jest niegrzeczną dziewczynką...
- Zawsze, wszędzie, dwadzieścia cztery godziny...  - puściłam mu perskie oko:
- Będę, pamiętać... - porozmawialiśmy chwilę. Pożegnałam się i wyszłam. Ruszyłam na poszukiwania Demi.
        Razem z Demi, Loganem i Jamesem siedzieliśmy i debatowaliśmy nad innym pomysłem, dotyczącym sponsorów. Powtórzyłam im opinię Briana i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że ma rację. Rozparłam się wygodniej na fotelu i kręciłam młynka palcami, gdy nagle..:
- Wiem! - krzyknęłam:
- Co?
- Dlaczego, wcześniej na to nie wpadłam? - zrobiłam face palma - Zróbmy ulotki! Napiszmy coś krótkiego na temat schroniska. Napiszmy, że potrzebne są pieniądze dla lepszej wygodny zwierzaków i na potrzebne rzeczy. Roześlijmy je do wszystkich znanych biznesmenów i bam! Na pewno ktoś się zainteresuje! Możemy też dać ogłoszenie w gazetach! A biznesmeni lubią być pokazywani w świetle dobroczynności więc ktoś się tym może zainteresować!
- To jest genialne! - Demi przybiła ze mną piątkę. Chłopacy uśmiechnęli się szeroko:
- Powiadomię o ulotkach panią Schultz. Jedno z was niech pogada z Dyrekcją, czy wydział plastyczny nie mógłby czegoś zaprojektować. Informacje o schronisku damy im jak najszybciej...
- A jakbyśmy jeszcze im powiedzieli, żeby zrobili plakaty? Moglibyśmy je porozwieszać...
- Moglibyśmy na nich napisać, że chętni mogą przysyłać nam koce, jedzenie, miski czy inne rzeczy na adres schroniska.... - James uśmiechnął się. Był dumny ze swojego pomysłu:
- Moglibyśmy je porozwieszać. Tyle, że jest tu masa pracy! Nie damy zrobić wszystkiego sami, a angażowanie innych to nie najlepszy pomysł. Większość musi być tutaj na miejscu...- Demi miała rację. Jest nas za mało żebyśmy mogli zrobić cokolwiek:
- Moglibyśmy się jeszcze popytać, może ktoś chciałby pomóc. Zawsze można przecież jeszcze zwerbować rodzeństwo, kuzynostwo jeśli dałoby radę... - zamilkliśmy. Każdy był pogrążony we własnych myślach. Moje dryfowały w kierunku chłopaka. Sam jego wygląd przyprawia o zawrót głowy, w dodatku wystarczy przebywać z nim sam na sam tylko przez kilka minut i masz już kisiel w majtkach. Dziewczyny do niego lgną, jednak on chyba jest singlem. Tacy faceci to albo geje albo są sparowani. Może, Brian mógłby z nami roznosić ulotki? Sprawdziłabym czy jest gejem... Jeśli nie jest i nie ma dziewczyny t wezmę go w szybkie obroty. Nim się obejrzy, a będzie na planecie rozkoszy, która nazywa się Victoria....
************************************************************************************
Nie bijcie!! Wiem, że rozdział krótki i do dupy ale ostatnio mam problemy z weną ;/
Po za tym Ja i Madzia P obiecałyśmy wam jednorazówkę. Obietnicy dotrzymamy bo jest napisana w połowie. Zgodnie stwierdziłyśmy, że dodamy jakiś rozdział bo długo nic się nie pojawiało...
Chcemy też Wam życzyć radosnych świąt Wielkanocy. Smacznego jajka i bardzo mokrego dyngusa:3
Marcela ;3
Madzia P :3






sobota, 1 marca 2014

Uwaga!!

Wiemy, że dawno się tu nic nie pojawiło. Za co bardzo ale to bardzo przepraszamy. W szkole nie dają nam odpoczynku wiec w tygodniu jesteśmy zawalone lekcje mamy od rana i do domu wracamy dopiero późnym popołudniem bo jeszcze lekcje dodatkowe. W weekendy mamy spotkania z księdzem itp bo idziemy do bierzmowania. Wiecie, te wszystkie głupkowate przygotowania... Wracając do sprawy. Chcemy wam to wynagrodzić, dlatego każdą wolna chwilę poświęcamy napisaniu jednorazówki. W szkole jak mamy luźniejszą lekcję, w domu... na razie jesteśmy na pisaniu wstępnego plany wydarzeń. Mam nadzieję, że szybko się  z tym uwiniemy i będziemy mogły przystąpić do pisania. I szybko ją dodamy.... :)
Jeszcze raz przepraszamy.
Marcela i Magda P
***************************

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 16

         Obudziłam się o godzinie 7:00. Sennym krokiem poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. Wróciłam do swojego pokoju i ubrałam krótkie spodenki. Do tego bluzkę a na nogi włożyłam trampki. Włosy rozczesałam i zaczesałam w kucyka. Zrobiłam naprawdę lekki makijaż. Zeszłam do kuchni gdzie zastałam swoją mamę. Zazwyczaj nie ma jej w domu tak samo jak taty. Oboje ciężko pracują by piać się po drabinie na szczyt kariery:
- Cześć... - przywitałam się. Skinęła tylko głową pogrążona w czytaniu jakiś papierzysk. Typowe zachowanie. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie, czyli kanapka i szklanka soku. Zjadłam szybko i wypiłam sok. Posprzątałam i poszłam do łazienki gdzie umyłam zęby. Wróciłam do pokoju i zabrałam plecak i kluczyki i poszłam do garażu. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Włączyłam radio, z którego popłynęła muzyka. Pojechałam w stronę domu przyjaciółki. Demi czekała przed domem. Dziewczyna uśmiechnęła się na mój widok i wsiadła do samochodu:
- Hej! - przywitałyśmy się buziakiem w policzek - Bleed In Out?
- Nie ma to jak słuchanie Linkin Park w drodze do szkoły prawda?
- Wiesz co lubię.... - uśmiechnęła się szeroko. Obie lubiłyśmy piosenki Linkin Park. Jechałyśmy do szkoły i śpiewałyśmy:
- I bleed it out! Digging deeper just to throw it away! - śpiewając razem z Chesterem zajechałyśmy na parking. Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy w kierunku budynku. Jak zawsze wszędzie kręciło się pełno osób. Sportowcy otoczeni wianuszkiem cheerleaderek stali pod drzwiami. Nigdzie nie widziałam Jamesa ani jego wyuzdanej dziewczyny co mnie ucieszyło. Poszłam do swojej szafki i zabrałam potrzebne mi rzeczy. Zatrzasnęłam drzwiczki i obróciłam się. Stanęłam jak wryta:
- Masz minę jakbyś ducha zobaczyła... - James stał oparty o szafki. Miał ręce skrzyżowane na piersi i patrzył na mnie uśmiechając się seksownie. Chwila! Stop! On się tylko uśmiecha i pewnie czegoś chce:
- Czego chcesz? - zapytałam:
- Milutka jak zawsze.... - uśmiechnął się jeszcze szerzej, ukazując rząd białych zębów:
- Do rzeczy Maslow...
- Mamy iść do Dyrektorki... reszta klasy już u niej siedzi...
- Dyrektorki?! - szczęka opadła mi w dół. Co dyra chciała od naszej klasy? Co tym razem?
- Tak, chodźmy... - ruszyliśmy korytarzem. Ramie w ramie. Ludzie posyłali nam ukradkowe spojrzenia i szeptali do siebie na nasz widok. Czułam się dziwnie. Doszliśmy do gabinetu i zobaczyłam całą naszą klasę. Podeszłam do Demi. Dyrka spojrzała na nas:
- Skoro już wszyscy jesteście to mogę przejść do rzeczy. Wsza klasa została wyznaczona do pomocy. Będziecie wolontariuszami w jednym ze schronisk dla zwierząt. Będziecie zwolnieni z lekcji ale będziecie musieli pomagać w schronisku.... Tam wyznaczony pracownik będzie sprawdzał czy wszyscy przychodzicie. Jest to forma jakiegoś projektu, nie obchodzi mnie to. Macie przez kilka dni tam popracować i potem wracacie na zajęcia.... teraz wsiądziecie do autobusu i jedziecie do schroniska. Rozejrzycie się i dowiecie co i jak... - wszyscy staliśmy oniemiali. Mamy pracować w schronisku jako wolontariusze? To nawet fajnie. Lubie zwierzaki po za tym jest teraz słonecznie i nie chce mi się siedzieć w klasie na nudnych lekcjach. Wszyscy się zgodziliśmy, podpisaliśmy jakieś papier i wyszliśmy z gabinetu. Poszliśmy na parking i wsiedliśmy do autobusu. Mogłam pojechać samochodem ale uznałam, że lepiej nie zdzierać z Dyrektorką:
- James! Weź mnie na kolana! Tu roi się aż od bakteri! - pisnęła Cyrus:
- Masz rację! - krzyknęłam - Tą bakteria jesteś Ty! Myślę, że na pewno odkażą gdy tylko wysiądziesz! - wszyscy parsknęli śmiechem na moje słowa:
- Victoria! - James spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym " Daj sobie spokój z docinkami"
- Wiem jak się nazywam.... - uśmiechnęłam się szeroko. Usiadłam i spojrzałam na krajobraz za oknem. Ruchliwe ulice. Dźwięk klaksonów i pełno ludzi, którzy idą swoim rytmem. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok. Nim się zorientowałam byliśmy już na miejscu.
              Wysiedliśmy z autobusu i skierowaliśmy się do budynku. Za biurkiem siedziała kobieta, która wyglądała na ok. 40 lat. Spojrzała na nas i uśmiechnęła się delikatnie:
- Dzień Dobry - przywitałam się
- Dzień Dobry, jesteście nowymi wolontariuszami?
- Tak - powiedzieliśmy wszyscy równocześnie:
- Dobrze... w takim razie ustalmy wszystko. Zaczynacie od jutra od 8.00 do 16.00 macie godzinę na lunch. Część zajmie się pracą papierkową lub pracą w terenie a inna część z was zajmie się wynalezieniem sposobu na to by zdobyć więcej sponsorów. Jesteście młodymi i kreatywnymi ludźmi więc wierzę, że dacie sobie radę. Podzielicie się na grupy potem. N razie możecie przejść się po schronisku.. - nic nie mówiąc poszliśmy na małe zwiedzanie. W pewnym momencie zatrzymałam się gwałtownie przez co kilka osób wpadło na mnie. W naszą stronę szedł nieziemsko przystojny chłopak. Miał czarne jeansy i czarną rozpięta bluzę. Rękawy miał podwinięte a fakt, że nie miał na sobie koszulki i można było podziwiać jego seksowne ciało nie pomagało. Miał tatuaż na ręce i na brzuchu. Poczułam mrowienie w dłoni bo naszła mnie ochota by błądzić dłońmi po jego nagiej skórze:
- Ślinisz się! - Demi delikatnie mnie szturchnęła. Zamknęłam usta i wzięłam głęboki wdech. Poprawiłam kucyka i zaczęłam przyglądać się swoim paznokciem:
- Siema! - gdy usłyszałam ten seksowny głos poczułam miłe uczucie w żołądku. Podejrzewam, że gdyby ten chłopak do mnie tylko mówił doprowadziłby mnie samymi słowami na szczyt rozkoszy nawet się nie rozbierając. Cholera! O czym ja myślę? Potrząsnęłam głową i spojrzałam na Demi. Dziewczyna przyglądała mi się z uśmieszkiem na ustach jakby wiedziała o czym myślę:
- Co? - zapytałam cicho:
- Podnieciłaś się - zachichotała - Dobrze znam ten zamglony wzrok!
- Ty... - zachichotałam. Nie ma drugiej takiej osoby jak Demi. Obok nas pojawił się zdenerwowany James:
- Kurwa.. - rzucał łaciną pod nosem:
- Czyżby twoja dziewczynka cię zostawiła? - zapytałam obojętnym tonem:
- Poleciała ze swoimi koleżaneczkami za tym chłopakiem! - prychnął. Poczułam delikatne ukłucie zazdrości:
- Przystojniak... - w mojej głowie pojawiły się kuszące wizje. Poczułam miłe skurcze pożądania:
- Zamglony wzrok... - odchrząknęła Demi sprowadzając mnie na ziemie. Westchnęłam. Rozejrzeliśmy się i wróciliśmy do biura. James cały czas przeklinał pod nosem ale olewałam go. Wybrał puszczalską to niech cierpi! Fakt, James pociągał mnie ale ten chłopak.... miał w sobie coś co na samą myśl przywoływało tylko jedną myśl. Seks. Ponownie westchnęłam i położyłam dłoń na plecach Jamesa. Przeszedł go dreszcz:
- Idź ja poszukaj. Kochasz ją a ona nie powinna cię zostawiać dla chłopaka który pojawił się znikąd. Poszukaj jej i pogadajcie...  - James skinął głową i odłączył się od nas. Weszliśmy do biura. Kobieta, która nas powitała zaczęła coś wyjaśniać ale nie słuchałam jej. Po chwili do środka wszedł James trzymając się za ręce z Miley. Jednak się pogodzili. Odwróciłam od nich wzrok i spojrzałam tępo na ścianę. Nagle drzwi się otworzyły. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Do pomieszczenia wszedł seksowny chłopak:
- Brian! - właścicielka klasnęła w dłonie:
- Cześć mamo... - na dźwięk jego głosu poruszyłam się niespokojnie. Brian... seksowne imię. Pasuje do niego. Oparł się nonszalancko o ścianę i wodził wzrokiem po pokoju. Demi podała mi jakąś kartkę. Wszystkie miejsca na liście były prawie wypełnione. Zostało się tyko jedno wolne. Wpisałam się na listę. Byłam w grupie, która miała szukać sponsorów. Przebiegłam wzrokiem jeszcze po liście. W mojej grupie była Demi, Logan, James i jeszcze kilka innych ludzi z mojej klasy. Podałam listę, która wróciła do rąk kobiety:
- Dobrze... to wszystko na dziś. Widzimy się jutro! Do zobaczenia! - pożegnaliśmy się i zaczęliśmy wychodzić z budynku. Stanęliśmy przy autobusie i zaczęliśmy rozmawiać o jutrzejszym dniu. Obok mnie i Lovato pojawił się James i Logan:
- Słuchajcie.. wpadliśmy na genialny pomysł! - Logan wyszczerzył się szeroko:
- Dawaj... - powiedziałam spokojnie. Oparłam się plecami o autobus i skrzyżowałam ręce na piersi:
- Mamy szukać sponsorów. W tym mieście jest wiele nadzianych szych. Są nimi faceci i kobiety w różnym wieku. My - pokazał na siebie i Maslowa - Nie zawsze dogadamy się z kobietami... a wy możecie nie dogadać się z facetami... - wskazał teraz na nas - ale jeśli będziemy chodzić parami. W sensie dziewczyna i chłopak to już coś... - musiałam przyznać, że plan był... sensowny:
- Ok.... plan nawet spoko...
- To jakie będą pary? - zapytał James:
- Mogę być z tobą James... - wzruszyłam ramionami. Chcę, żeby Demi była z Loganem. Będą mieli okazje do wspólnego spędzenia czasu i pogadania:
- Ok.. w takim razie ja będę z Demi... - Henderson posłał w stronę mojej przyjaciółki uśmiech. Demi uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzałam przed siebie i czas dla mnie się zatrzymał. Spojrzenie moje i Briana się skrzyżowało. Chłopak spoglądał na mnie i dosłownie rozbierał mnie wzrokiem. Z resztą! Ja robiłam to samo!
- Vick... jedziemy... - Demi złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła. Wyrwana z transu zamrugałam kilka razy i poszłam za Demi do autobusu. Spojrzałam jeszcze szybko przez ramie. Brian wchodził do budynku. Wsiadłam do autobusu i myślałam tylko o nim....
************************************************************************************
Mam wrażenie, że spieprzyłam końcówkę jak zawsze za co przepraszam!
Briana możecie zobaczyć w zakładce z Bohaterami Drugoplanowymi ;)
Jeśli zastanawiacie się jaka odniesie role w życiu Victorii to mogę wam zdradzić tylko tyle, że będzie on w małym stopniu ważny ale spokojnie... James nie wypadł z gry ;3


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 15

"Oczami Victorii"
                   Obudziłam się o 7:00. Sennym krokiem poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę. Obmyłam twarz zimną wodą by się rozbudzić. Trochę pomogło. Wróciłam do pokoju. Ubrałam sukienkę. Włosy rozczesałam i puściłam na ramiona. Delikatny makijaż i byłam prawie gotowa. Włożyłam na nogi szpilki i poszłam do kuchni gdzie zjadłam musli. Następnie po skończonym posiłku poszłam do łazienki i umyłam zęby. Poprawiłam makijaż, zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Nie zamierzam dzisiaj iść do szkoły. Demi uparła się, że pojedzie autobusem i sprawdzi w szkole informacje dotyczące dyskoteki i przyjdzie na parking gdzie będę czekać. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w obranym przeze mnie kierunku.
"Oczami Demi"
Obudził mnie dźwięk budzika o 6:00. Zmęczonym krokiem poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę. Nie miałam co ubrać. Rozejrzałam się po wnętrzu i zaczęłam przekładać ubrania z miejsca na miejsce by coś znaleźć. Jęknęłam i ubrałam tunikę. Włosy rozpuściłam i potraktowałam prostownicą. Delikatny makijaż i git. Na nogi włożyłam buty i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Po zjedzonym posiłku poszłam do łazienki gdzie umyłam zęby. Wróciłam do pokoju i zabrałam torebkę.  Wyszłam z domu i skierowałam się na przystanek. Nie minęły 3 minuty a nadjechał autobus. Zajęłam swoje stale miejsce i pojechałam do szkoły. Weszłam do budynku i skierowałam się korytarzem na tablicę ogłoszeń. Spojrzałam na plakat informujący o dyskotece, która miała odbyć się o 18.00 więc spokojnie się zdążymy wyszykować. Kiedy wiedziałam już co i jak zawróciłam i skierowałam się na parking.
"Oczami Victorii" 
Stałam na parkinku oparta o mój samochód. Podszedł do mnie James:
- Siema.. idziesz na dyskotekę?
- A jak myślisz?
- Czyli tradycja... tańczymy.. - wyszczerzył się do mnie:
- No oczywiście...  to się zwie zawieszenie broni...
- James!!! - wrzask Miley na cały parkin. Ciekawskie spojrzenia utkwione w nas:
- Często tak trze tą mordę? Jak ty to wytrzymujesz?
- Czasami... i da się wytrzymać.. - westchnął i spojrzał na Cyrus, która szła już w naszą stronę
- Co to ma do cholery być?!
- Nic... stoję i gadam...
- z kurwą...? - zapytała:
- Wiemy jak się nazywasz.. - uśmiechnęłam się jadowicie. Zamilkła:
- Dziewczyny.. - James chciał chyba załagodzić sytuacj:
- Morda! - warknęłam. Podniósł ręce w geście obronnym i czekał na rozwój wydarzeń:
- Posłuchaj mnie dobrze, bo nie będę się powtarzać.. - zaczęła Miley  - Zostaw mojego chłopaka w spokoju bo te oczka możesz stracić..
- On chyba tak do końca nie jest twój.. nie widzę żeby był podpisany... - zaczęłam jadowicie - Po za tym te swoje groźby możesz sobie w dupę wsadzić... - znowu zamilkła bo nie wiedziała co powiedzieć. Złapała Jamesa za rękę i odeszli. James odwrócił głowę i spojrzał w moją stronę. Pokazałam mu gestem ręki, że rozumiem.  Po chwili przyszła Demi. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na zakupy.
                      Obeszłyśmy sporo sklepów ale w żadnym nic ciekawego nie było. Postanowiłyśmy pojechać do mnie. Oczywiście dom był pusty. Razem z Demi poszłyśmy do mojego pokoju i otworzyłyśmy moją szafę:
- Nie wiem co założyć... - mruknęłam
- Żebym ja to wiedziała... - mruknęła Demi
- Stawiamy tak jak w tamtym roku na sponie i bluzki czy w tym roku na jakieś spódniczki?
- W tym roku lepsze byłyby spódniczki... ewentualnie krótkie spodenki....
- Przejrzyjmy jakie posiadam tuniki i wybierzemy coś dla siebie... - zaczęłyśmy przeszukiwać szafę Wreszcie każda z nas coś znalazła.  Naszykowałyśmy wszystkie dodatki i inne rzeczy. Pomalowałyśmy sobie paznokcie. Obie pomalowałyśmy je sobie na czarno. Następnie ubrałyśmy nasze sukienki. Ja miałam na sobie czarną  sukienkę a na nogach moje ulubione szpilki. Demi natomiast miała na sobie granatową sukienkę i szpilki. Uczesałam się w koka i wypuściłam z niego kilka pasemek, natomiast Demi miała swoje rozpuszczone na ramiona tyle, że potraktowała je prostownicą. Makijaż każda miała taki jaki jej się podobał najbardziej. Ja miałam bardziej wyrazisty a Demi delikatny. Zabrałyśmy torebki i poszłyśmy do garażu. Wsiadłyśmy do samochodu i poszłyśmy.
                    Do szkoły podjechałyśmy po kilku minutach. Skierowałyśmy się na salę gimnastyczną gdzie była potańcówka. Weszłyśmy do sali i wmieszałyśmy się w tłum tańczących. Właśnie zaczęłam tańczyć z jakimś chłopakiem gdy do tańca porwał mnie Maslow:
- Trzeba dotrzymać tradycji...
- Cóż.... jeden wyzywający taniec mi nie zaszkodzi... - James obrócił mnie i objął w pasie. Tańczyłam teraz tyłem do niego. Nasze ciała pasowały do siebie. Ruszaliśmy się w rytm muzyki. W pewnym momencie odwróciłam się do niego twarzą i zjechałam zmysłowo  w dół. Miałam uniesioną prawą rękę do góry, która zjeżdżała po jego nodze. Podniosłam się i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechał się do mnie a jego oczy wyglądały jakoś inaczej. Spojrzałam w bok i zobaczyłam nienawistne spojrzenie Cyrus. Powróciła spojrzeniem na twarz Jamesa, który uśmiechał się jeszcze szerzej. Kątem oka zobaczyłam, że wokół nich uformował się krąg tańczących:
- Gotowa pokazać kalsę? - wyszeptał mi James do ucha
- Jak zawsze... - odpowiedziałam złośliwie się uśmiechając. - Poczułam jak James mnie podrzuca. Obróciłam się w powietrzu i wpadłam w jego ramiona. James postawił mnie do siebie plecami a ja zjechałam w dół ruszając na boki zmysłowo biodrami. Spojrzałam w bok i przygryzłam palec, wiecie o co mi chodzi. Piosenka się skończyła. Rozległy się wielkie brawa. Podziękowałam za taniec i weszłam między tańczące pary w poszukiwaniu Demi.
"Oczami Demi"
          Gdy skończył się taniec Jamesa i Demi podszedł do mnie Logan:
- Zatańczysz? - spojrzałam na jego wyciągniętą dłoń. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Podałam mu swoja dłoń:
- Jasne.. - zaczęliśmy tańczyć. W tym momencie puścili wolną melodię. Zarzuciłam mu ręce na kark, jego dłonie zjechały na moją talię. Kołysaliśmy się w rytm wolnej melodii. Niedaleko nas tańczył James i Miley, którzy całowali się namiętnie. Poczułam jak zawartość żołądka podnosi mi się do gardła. Odwróciłam wzrok ok miziającej się pary i spojrzałam Loganowi w oczy. Były takie piękne!
Co dobre musi się kiedyś skończyć i piosenka ucichła. Nastał szybki rytm techno. Ten kawałek przetańczyłam również z Loganem ale nie było między nami takiej bliskości jak wtedy.
"Oczami Victorii"
               Nie mogłam znaleźć Demi. Postanowiłam się przewietrzyć. Stanęłam przy swoim samochodzie i spojrzałam w bok. Ciemność mnie otaczała, ale nie czułam strachu. Ciemność była przyjemna ale latarnie, która była kilka metrów ode mnie dawała tylko delikatne światło na mój samochód. Nadal pozostawałam w cieniu co mnie bardzo ucieszyło. Zamknęłam oczy i delektowałam się samotnością:
- Dlaczego jesteś tutaj a nie na sali? - nie musiałam otwierać oczy by wiedzieć, że to James. Uśmiechnęłam się delikatnie:
- O to samo mogłabym zapytać ciebie... - powiedziałam spokojnie i otworzyłam oczy. Spojrzałam na chłopaka, który opierał się o mój samochód obok mnie:
- Chciałem coś przemyśleć...
- I co znalazłeś odpowiedź? - zapytałam obojętnym tonem:
- Nie... - chłopak westchnął - To nad czym myślę nocami jest poważne. I nie mogę znaleźć na nie odpowiedzi bo nie wiem jak postrzega mnie osoba o której tak często myślę...
- Wyobraź sobie, że ja kiedyś upiłam się z powodu chłopaka....
- Rzucił cię?
- Nie.. jest niedostępny. Co bym nie zrobiła to i tak nie pokonam przepaści jaka nas dzieli. Po za tym to on jest ten przystojny a Ja ta pyskata. Po za tym to co do niego czuję jest dziwne... z jednej strony go kocham a z drugiej... - umilkłam - a z drugiej strony mam do niego żal. To strasznie skomplikowane...
- Mam podobnie. Tyle, że Ja mam dziewczynę i powinienem się na niej skupić ale nie mogę. Gdy widzę pewną dziewczynę... moje serce.. przyśpiesza... każda komórka mojego ciała do niej się wyrywa. Jest tylko jeden problem. Ona ma mnie za śmiecia.... - nic nie powiedziałam:
- A myślałam, że wszystkie dziewczyny uważają cię za jakieś bóstwo... - uśmiechnęłam się bo sama tak twierdziłam:
- Nie wszystkie tak twierdzą... zdarzają się wyjątki... - spojrzałam w jego zielono-brązowe oczy. Tonęłam w nich. Były takie piękne....
"Oczami Demi" 
              Po skończonym tańcu poszłam szukać Victorii. Zaczęła mnie boleć głowa i chciałabym wrócić do domu. Zatańczyłam z chłopakiem, z którym chciałam zatańczyć więc nic mnie już tu nie trzymało.  Nigdzie jej nie widziałam więc skierowałam się na parking. Dostrzegłam ją stojącą przy naszym samochodzie a obok niej stał jakiś chłopak. Dopiero po chwili zrozumiałam, że obok niej stoi James. Patrzą sobie w oczy, na pewno zaraz się pocałują! Nie mogę na to pozwolić! Victoria będzie cierpieć jeśli się pocałują a następnego dnia będzie oglądać go w towarzystwie Miley:
- Victoria?! - krzyknęłam niby to pytająco. Dziewczyna odwróciła wzrok i spojrzała na mnie:
- Tutaj jestem! - pomachała mi dłonią. Poszłam w ich kierunku:
- Cześć, James... - przywitałam się - Logan cię.. szuka... -improwizowałam. Musiałam coś wymyślić by zostać z BFF sam na sam:
- Gdzie jest?
- Na sali, gdy z nim ostatni raz gadałam stał przy stole z ponczem...
- Dzięki... - odszedł. Spojrzałam na Vick z naganą w oczach:
- Co ty najlepszego wyprawiasz? - syknęłam
- Nic nie robiłam.. rozmawialiśmy.. - broniła się
- Tak a to patrzenie w oczy to mi się przewidziało... widziałam, że James chciał cie pocałować... gdyby nie to, że krzyknęłam do ciebie to byście się tu pewnie gwałcili a potem cierpiałabyś z powodu tego palanta. Jutro będzie znów w towarzystwie Miley i nie myśl, że nie widzę jak go obserwujesz a twoja twarz przybiera grymas.. przyznaj wreszcie to, że się w nim zakochałaś!
- Ech... miałam nadzieję, że... że dobrze się maskuję... - zaczęła cicho - Ja wiem, że on nie czuje do mnie tego co ja do niego ale to jest silniejsze ode mnie!
- Już dobrze.. - przytuliłam ją - Czas... czas leczy rany i to czas pokaże czy jesteście sobie pisani...
"Oczami Victorii" 
        Demi ma rację. Czas pokaże. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy pod dom Demi. Przyjaciółka wysiadła i pomachała mi. Odmachałam jej i skierowałam się do swojego domu. Byłam zmęczona psychicznie. Muszę jeszcze rozważyć moje uczucia i co ewentualnie mogę zrobić żeby... hmmmm... jakby to ująć... żeby zrozumieć i poukładać w logiczną całość moje uczucia i moje.. życie uczuciowe. Jeśli chce być stabilna emocjonalnie muszę pomyśleć tym razem na trzeźwo i w spokoju....
***********************************************************************************
Taki tam imprezowy rozdział ;)